Cytrynowy muffin z czekoladą podany z malinami, herbata Pu-Erh Guarana
Kolejny wypiek od nieocenionej Blathin, kolejna pozycja na liście ulubionych :) Tylko szkoda, że nie mam odpowiedniej foremki na takie muffiny, bo w tej nie ma takiego efektu. Muszę się rozejrzeć po sklepach... Nie wiem też dlaczego wyszedł brązowy, ale nie będę się wgłębiać ;)
Zdjęcia są okropne, ale szaruga za oknem pokonała nawet mój jasny obiektyw. Starałam się jak mogłam. Lista dań do zrobienia nie mieści mi się już na pulpicie! Trzeba się zmobilizować i wygospodarować trochę czasu na pichcenie :) Przepis podaję, w razie gdyby ktoś jeszcze nie robił to zachęcam!
Cytrynowy muffin z malinami /1 porcja/
inspiracja
50g mąki (u mnie pełnoziarnista)
60g jogurtu greckiego
łyżka stopionego masła
szczypta soli, cynamonu
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia i sody oczyszczonej
jajko
starta skórka i sok z 1/4 cytryny
łyżeczka cukru brązowego
kostka czekolady
maliny
Mąkę przesiać z solą, cynamonem, proszkiem i sodą. Cytrynę sparzyć wrzątkiem. Wycisnąć sok i zetrzeć skórkę. W misce połączyć jajo, masło, sól, cukier, sok i skórkę z cytryny. Dodać jogurt i wymieszać. Wsypać przesianą mąkę, pokrojoną czekoladę i ponownie wymieszać. Przełożyć do wyłożonej papierem kokilki, ułożyć owoce i zapiekać 35 minut w 180 st.
Jak widzicie spróbowałam kolejnej herbaty od Skworcu. Po otwarciu paczuszki zaatakował mnie obłędny zapach i byłam pewna, że to będzie coś! Szkoda, że nie możecie go poczuć ;) Smak dorównuje aromatowi, lekko słodkawy- po prostu pyszny! Chyba stałam się fanką tych herbat. To moja pierwsza Pu-Erh i na pewno nie ostatnia. Zamawiajcie już dziś! :D
Ostatni tydzień wakacji, pracy. Pierwszy tydzień jesieni. Słońca nie widziałam już dwa tygodnie i strasznie mnie to przygnębia. Jeśli dziś znów będzie padać to chyba popadnę w depresję.
Wczorajsza niedziela była straszna. Szaro, buro, ponuro, samotnie przed laptopem. Chcę już studia, chcę wyjść do ludzi i porozmawiać z kimś miłym, kto mnie zaakceptuje. Dobrze, że są przyjaciele. Takie małe światełko w tunelu <3
Właśnie postanowiłam nie iść do pracy. Wstałam z nadzieją, że pogoda się nie załamie, ale przeliczyłam się i leje jak z cebra. Muszę i tak wyjść bo siedzenie w domu to ostatnia rzecz na jaką mam ochotę...
Te muffiny od Karoliny zawsze są bezbłędne :) Bardzo apetycznie tu wygląda i zapewne też tak smakował.
OdpowiedzUsuńEj ej, nie mów mi o depresji! Nie daj się melancholii, bo w listopadzie przecież będzie o wiele zimniej i jeszcze bardziej ponuro (a ja mam wtedy urodziny, huehue).
Mam nadzieję, że humor w ciągu dnia Ci się poprawi!
też jestem z listopada ;)
Usuńu mnie pada, ale na szczęście nie przeszkadza mi to jakoś, a ty spróbuj odnaleźć słońce w sobie :) wiem, że może śmieszne, ale mi pomaga kiedy szukam jakiś pozytywnych aspektów w sercu :)
OdpowiedzUsuńwypiek-kolejny z serii: musze upiec, jest genialny!
o nie, znowu czarujesz tym wypiekiem, który ja też chcę, a za który zabrać się nie mogę ;p
OdpowiedzUsuńuwielbiam te jednoporcjowe muffiny, uwielbiam! :) cytrynowo-malinowa wersja zdecydowanie do mnie przemawia <3
OdpowiedzUsuńTeż robiłam, jest pyszny :) Wygląda świetnie!
OdpowiedzUsuńJuż niedługo, poznasz wielu ludzi, będzie lepiej! :)
Też czekam na słońce.. tylko nie wiem czy się doczekam.
Pogoda rano nie zachęcała do roznoszenia ulotek:p
OdpowiedzUsuńI proszę mi tu o depresji nie żartować, można mieć co najwyżej lekką chandrę:*
Herbaty i kawy od Skworca są genialne! Trudno zdecydować, która najlepsza. (;
OdpowiedzUsuńJejku, jaki śliczny, i te kolory..!
OdpowiedzUsuńrobiłam! tylko bez czekolady, jest faktycznie pyszny
OdpowiedzUsuńten muffin wygląda cudnie!
OdpowiedzUsuńale on musi byc pysznyy :)
OdpowiedzUsuńFajne ulepszenie przepisu o tą czekoladę :D Cieszę się że muffina smakowała!
OdpowiedzUsuńWygląda cudownie, kolejna rzecz na listę.. powoli mi się miejsce kończy! ;)
OdpowiedzUsuńTeż muszę wypróbować jakiegoś jednoporcjowego muffina. Szkoda tylko, że nie mam odpowiedniej foremki.
OdpowiedzUsuńA co do zdjęć to nie marudź już. Bardzo dobre są!:D